Obiecałem, że poruszę temat depresji. Dlatego, że od ponad 20 lat żyję z tą chorobą. Przede wszystkim chciałbym uczulić Was, że jest to choroba bardzo podstępna. W moim przypadku rozwijała się latami udając chwilowe spadki nastroju, niechęć do pracy, lęki przed praca itp. Bagatelizowałem te objawy ponieważ utrzymywałem dom i rodzinę. Pracowałem po 12-14 godzin dziennie, często w nocy, jedynie niedziele były odskocznią. Objawy wydawały mi się przemęczeniem , przez osoby mi bliskie były bagatelizowane, stany lękowe próbowałem sobie jakoś tłumaczyć. Aż do momentu, kiedy tama pękła. Lęk stał się paraliżujący, pojawiły się objawy somatyczne jak chroniczne zmęczenie, obojętność co do własnej osoby. Po wizycie u lekarza dostałem tabletki i co najgorsze nie mogłem sobie pozwolić na zmianę trybu życia. Moje małżeństwo zaczęło się psuć, aż pewnego dnia usłyszałem od żony, że jest zmęczona moją chorobą. W związku z tym wyjechała do pracy w Niemczech zostawiając mnie z wynajętym domem, dzieckiem w wieku szkolnym i długami. Nie miałem wyjścia- musiałem pracować i przybyło mi obowiązków. W skrócie moje małżeństwo się rozpadło, ja zostałem już tylko z domem i poważnie rozwiniętą chorobą. Nie wiem czy kogoś interesuje ten temat. Czy ktoś jest w podobnej sytuacji jak powyżej?
#depresja #choroba