W całym kraju data 1 listopada oznacza tłumy ludzi odwiedzających (od rana do późnej nocy) cmentarze, aby uczcić pamięć swoich bliskich*. W tym dniu tradycja nakazuje również zapalić światło/znicz w imieniu tych, których już nikt nie odwiedza. My również mamy listę takich ludzkich twarzy, najczęściej anonimowych, które były, przychodziły, jadły z nami sobotnie obiady i nagle przestały być widoczne, tak na zawsze.. Mamy listę i mieć będziemy, bo póki człowiek jest wspominany to tylko odchodzi fizycznie, ale nie umiera tak zupełnie.
Tego dnia oprócz wspomnień mieliśmy też sporo słońca nad głową, znacznie więcej niż ludzi głodnych do nakarmienia, bo po miski z zupą sięgnęło zaledwie 32 osoby w trudnej sytuacji życiowej. Bo święto? Bo ubóstwo się zmniejsza? Nie, tak poprostu bywa.. Mimo to cały obiad rozszedł się w 60 minut. A było tego, jak zawsze sporo: 80 litrów zupy, 15 litrów "kompaty" i 25 litrów kuskusu z warzywami oraz 30 kg chleba na naturalnym zakwasie + skrzynka jabłek z przydomowego sadu w Strzelinie.
I za tydzień również będziemy, z darmowym obiadem, luźną atmosferą i wspierającą rozmową, bo podchodzimy do człowieka - horyzontalnie, nie pionowo ✊
*Od pewnego czasu w środowisku obrońców praw zwierząt i niejedzących mięsa pierwszy listopada to "Dzień Wszystkich Zjedzonych/Dzień ofiar przemysłu mięsnego"** - nieformalny, wegański odpowiednik Dnia Wszystkich Świętych, który ma przypominać o zwierzętach masowo zabijanych w rzeźniach czy fermach hodowlanych na potrzeby konsumpcyjne człowieka.
Aktywiści w różnych miejscach Europy (również we Wrocławiu) organizują w tym dniu happeningi, gdzie zapalają znicze i rozdają ulotki z treścią uświadamiającą przechodniom skalę cierpienia animaliów, a także podkreślając, że są one "zjadane" wbrew swojej woli. Nasz kolektyw "Jedzenie Zamiast Bomb" również się pod tym wszystkim podpisuje..
ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ!
**Chociaż wydarzenie jest coroczne, nie ma jednej ustalonej daty. Często odbywa się w okolicach 1 lub 2 listopada.















