@miklo Czyli dla Ciebie to kwestia śmierdzenia? Ja też czasem przechodzę koło śmierdzących miejsc (dosłownie i metaforycznie), ale do głowy by mi nie przyszło, żeby na tej podstawie kogoś kierować na banicję albo powiedzieć: "Ja z tobą już nigdy nie porozmawiam" (dosłownie lub metaforycznie). Śmierdzi? Trudno. Nie muszę się z nim zaprzyjaźniać i jeśli będzie uciążliwy (dla mnie lub dla innych), to się coś z tym zrobi, ale dopóki tylko śmierdzi, to taka jego uroda. Na tym polega tolerancja. Nie na tym, że się lubi smród. Tylko na tym, że pomimo że się go nie lubi, to się przyznaje innym prawo do bycia śmierdzącym, jeśli nie łamie to praw innych osób.
Konsekwencje oceniania na podstawie skojarzeń dobrze oddaje znane powiedzenie: "Winny, nie winny, niesmak pozostał". To jest dobre jako powiedzenie ironiczne lub żartobliwe. Ale jeśli miałaby to być reguła życia społecznego, to oczywiście uznawałbym ją za z gruntu niesprawiedliwą. Smród czy niesmak to w moim rozumieniu niedobra podstawa do wyłączania kogoś z rozmowy. A jeśli to miałoby być _normą_ (niepisanym prawem), to już całkiem niesprawiedliwe.
Jak że fediblock uchodzi za normę w #Fediwersum - jest o czym rozmawiać. Bo, przy braku konkurencyjnych norm, jedyna norma staje się de facto prawem. Byłoby to bardzo ułomne prawo. A jako użytkownik #Fediwersum przypisuję sobie 1/10.000.000 część prawa do decydowania o normach i prawach w tej społeczności.
#demokracja #tolerancja