I Sokrates dziwnie był spokojny w dniu swojej śmierci, a właściwie jakby błogość jaśniała na jego twarzy. Rozcierał swoją nogę i tak zaczął prawić do towarzyszy - Jaka to dziwna rzecz, co ludzie nazywają przyjemnością. Jaki dziwny jest jej stosunek do tego, co wydaje się jej przeci… - nagle przerwał, wybałuszył oczy, pobladł i ledwo wydusił z siebie - Nie. Nie, krwa, tylko nie on…
W drzwiach pojawił się Hołownia i zaczął mówić nieproszony - Rozumiem wasze wzburzenie wyrokiem, chcę powiedzieć, że jestem z wami w tej trudne…
Towarzysze Sokratesa zaczęli się wydzierać na Hołownię, Fedon krzyknął “Wyprdalaj”, Epigenes i Antystenes naprzemiennie rzucali “Zamknij ryj!”, “Zamknij mordę!”, ale nie onieśmieliło to polityka, który kontynuował - Osobiście uważam, że Sokrates zasłużył na karę, uważam że podważanie istnienia państwowych bóstw jest śmiertelnie niebezpieczne, jednakże…
Sokrates spurpurowiał na twarzy i tupiąc wyrzucił z siebie falsecikiem - Daj mi umrzeć. Daj mi przynajmniej umrzeć bez słuchania tego prdlenia!
- Ale po co ta agresja - kontynuował Hołownia - czy naprawdę musimy ciągle się dzielić, czy musimy po sekciarsku zamykać się w swoich bańkach…
Fedon, Epistenes i Antystenes dalej naprzemiennie wygrażali politykowi pięścią, kazali mu “wyprdlać” i “zamknąć głupią mordę”, podczas gdy Sokrates na czworakach podreptał do stołu, gdzie umieszczony był kielich z cykutą, trzęsącymi się rękami wychylił go i wypił truciznę duszkiem.